czwartek, 10 lutego 2011

Ser żółty Dukana - smażony wersja I

Zrobiłam kilka serów żółtych w/g przepisów jakie znalazłam w necie, ale jakoś nie do końca byłam zachwycona. Podaję dziś przepis na ser, który wyeksperymentowałam i jak na razie najbardziej mi odpowiada. Jest bardziej serowy od innych. Jednak nie składam jeszcze broni :) Mam zamiar dalej walczyć w kuchni o jego coraz lepszy smak, a efekty będę podawać w kolejnych wersjach. Uwielbiam wieczorem, przed tv, podgryzać koreczki i nie wiem, co zrobiłabym bez żółtego sera :)

1 kg sera białego chudego
1/2 litra mleka
1 jajko
1 łyżeczka sody
1 łyżka octu winnego
sól
pieprz
przyprawy według smaku


Ser rozdrobnić w misce, posypać łyżeczką sody i pozostawić na godzinkę, co jakiś czas mieszając. Jak zauważymy, że soda rozpulchniła ser przekładamy go do naczynia, w którym będziemy mogli wysmażyć dużą ilość masy serowej. Ponieważ ma tendencje do przypalania, ja robię go w teflonowym woku na bardzo małym ogniu. Można też robić to na parze, ale trwa to jeszcze dłużej i nie jest za wygodne, bo para gdzieś musi uchodzić i trzeba uważać żeby się nie poparzyć. Tak więc najlepsze będzie duże naczynie teflonowe. Wracamy do masy serowej, rozpuszczamy ją w naczyniu cały czas mieszając. Jak zrobi się gładka, dolewamy mleko i zostawiamy na noc. Następnego dnia rozpuszczamy masę, dodajemy sól, pieprz i łyżkę octu winnego i tak rozpoczynamy długi okres smażenia, mieszania, mieszania i  jeszcze raz mieszania, drewnianą łyżką oczywiście :) Smażymy do czasu, kiedy masa przypomina konsystencją ciasto na kluski kładzione albo gęsty jogurt. Przed końcem smażenia dodajemy jajko i energicznie "wbijamy" w masę. Gotowy, gorący ser wykładam na folię spożywczą i pomagając sobie mokrą ręką formuję z niego baton, jednocześnie zawijając w folię. Odstawiamy do wystudzenia często odwracając, żeby się równo uformował. Zimny przechowujemy w lodówce, a po każdym kolejnym dniu ser jest lepszy. Robi się elastyczniejszy i dostaje więcej dziurek. Dużo pracy, ale naprawdę, dla kawałka żółtego sera na diecie - warto! - że o satysfakcji z samowystarczalności nie wspomnę :)
Smacznego :)


Te ciemne punkciki to nie przyprawy,  poskrobałam po przypieczonym dnie:) Dzięki temu już wiem, że trzeba pozwolić zrobić się takiej ochronnej skorupce na dnie patelni i nie skrobać :)


2 komentarze:

  1. Dziękuję za pomysł,lubię smażone sery,to szeroka tradycja wielkopolska.
    U mnie koniecznie kminek musi być do nich.
    Pozdrawiam cieplutko.BB

    OdpowiedzUsuń
  2. "Dodajemy sól i pieprz" - ale tak orientacyjnie to o jaką ilość chodzi? Czy mówimy tu o szczypcie czy raczej łyżce, a może więcej? Wiem, że to zależy od nas, ale tak mniej więcej dobrze byłoby wiedzieć ;3 Bo jak wrzucę szczyptę i wyjdzie paskudne to będzie smutno ;/

    OdpowiedzUsuń