niedziela, 6 lutego 2011

Dlaczego dieta Dukana

Postanowiłam zmienić swoje ciało i aby tego dokonać, alternatywnie mogą mi pomóc:
  1. cud
  2. kilka operacji plastycznych
  3. rewolucyjna dieta
O ile wierzę w cuda w większym niż średnim zakresie, nie zdecydowałam się na pierwszy punkt, bo na to  liczyłam przez ostatnie lata i jakoś mi "nie pykło". Operacje plastyczne jak najbardziej z malutkim jednak ale... trzeba kasy, kasy  i jeszcze raz kasy, a do tego ostatnio oglądałam "Brzydką stronę piękna " na TLC i troszkę mi to zmroziło fascynację tą metodą odchudzania. Pozostało mi tylko jedno wyjście... 
rewolucyjna dieta Dukana! 
rewolucyjna, czyli nie taka jakie dotąd stosowałam. Muszę przyznać, że trochę tych diet w życiu przeszłam :( Ludzie miewają swoje hobby, pasje, które rozwijają całe życie, a efektem tego są pokaźne zbiory i wspomnienia będące powodem do dumy. Uświadomiłam sobie właśnie, że najwięcej zainteresowania i pasji w swoim życiu poświęciłam odchudzaniu ! Jak kiepsko musiałam to robić skoro dziś piszę tego bloga! Jeśli jest tak, jak jest, to znaczy, że sposób w jaki próbowałam walczyć z moimi kilogramami był do... dupy!
 
Do tej pory wszystkie diety jakie uprawiałam zalecały:
  1. liczenie kalorii - tragedia I - pamiętam kiedy będąc na diecie 1000 kcal płakać mi się chciało, jak zostawało mi w zapasie marne 200 kcal na cały wieczór
  2. głodowe porcje - tragedia II - po pewnym czasie na diecie mój metabolizm spowalniał tak, że nie chudłam nawet pijąc tylko wodę mineralną, natomiast tyłam kiedy tylko zarzucałam znienawidzoną przez to dietę
  3. przestrzeganie godzin posiłku - tragedia III - akurat w moim przypadku, i założę się, że nie tylko w moim, coś za mną chodzi właśnie wieczorem, a zakaz jedzenia przed snem jak jakaś siła nieczysta pcha mnie do kuchni
Nie czytałam książki Dukana, ale znałam z grubsza zasady tej diety dzięki mojej siostrzenicy (mam nadzieję, że ten blog  będzie często odwiedzać i komentować :) ). I te zasady, które na początku zgłębiłam były rozwiązaniem na przytoczone powyżej dietotragedie. Przekonały mnie te zasady więc postanowiłam zaryzykować te kilka dni i...
I faza uderzeniowa -  4,5 kg mniej
Żeby dopełnić mój zachwyt dodam jeszcze, że najpiękniejsza sprawa w tej diecie to to, że kuchnia jest teraz moim ulubionym miejscem, a nie miejscem kaźni; objadam się słodkim jeśli chcę; ciągle jestem najedzona no i oczywiście nie odmawiam sobie posiłku wieczorem. Do tego jeszcze całkowicie dozwolona rozpusta w postaci Coli czy Pepsi Light...
Żyć nie umierać... i dlatego DIETA DUKANA !
Ponieważ piszę tego bloga z pewnym opóźnieniem ( mam nadzieję, że nadgonię i będzie na bieżąco), w następnym poście o pierwszych trudzikach na dukanie i celowo użyłam tutaj zdrobnienia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz