środa, 9 lutego 2011

Między nami Dukankami

Ostatnio mam okazję doświadczać poczucia, że należę do jakiejś tajemnej społeczności:) Kilka dni temu do mojej córki przyszła koleżanka Asia, a było już zaplanowane, że śpi u nas.  Na przywitanie moja córka zaczęła się tłumaczyć, że niestety będą musiały jeszcze iść do sklepu po chleb a w ogóle, że nic w domu nie ma do jedzenia, więc muszą zrobić sobie jakieś zakupy. Na to Asia machnęła ręką ze zrozumieniem - nie przejmuj się u mnie w lodówce też wszystko 0% ! - i tak dowiedziałam się, że mama Asi też jest na Dukanie, tak jak jej kilka koleżanek z biura, i że jest dietą zachwycona.

W sobotę spotkałam się ze znajomą, przemiłą starszą panią. Po wymianie kilku grzecznościowych zdań zapytałam ją co słychać u jej córki, skądinąd pięknej i szczupłej kobiety. I czego się dowiedziałam? Że znowu wymyśliła sobie jakąś dietę... oparta jest ponoć na samych proteinach :)
Nie omieszkam tutaj wspomnieć, że na Dukanie jest moja starsza córka, jej koleżanki, chyba ze dwie i moja siostrzenica.

Ale dzisiejsza sytuacja mnie totalnie rozbawiła :) Wybrałam się na zakupy bo miałam wrażenie lekkiego przeciągu w lodówce po moich ostatnich szaleństwach dietowo-kulinarnych. Ponieważ zawiozłam młodszą córkę na korepetycje (matura :) ) miałam godzinę i postanowiłam zbadać dukanowe przystosowanie mojego najbliższego marketu. Szybko wrzuciłam do wózka to, co miałam zapisane na karteczce (niestety to już te lata). Postanowiłam rzucić się na regały z nabiałem i wyszperać, co by tu się jeszcze nadawało na moją dietkę. Zaczęłam od jogurtów naturalnych, które stały na początku regału. Prawie każdy wzięłam w rękę i czytałam wartości, porównywałam i w końcu wybrałam Danon bez cukru. Następne na tapetę poszły serki light typu grani. Wrzuciłam kolejne trzy różne sztuki do wózka. Zauważyłam, że w ślad za mną podąża pewna pani wraz z mężem-pchaczem wózka. Pani zbierała z półki dokładnie te same produkty co ja i dokładnie tak samo je "obczytywała". Sytuacja powtórzyła się jeszcze kilkukrotnie. W końcu na wysokości kefirów spotkałyśmy się wzrokiem, a pani zrobiło się chyba nieswojo.

Uśmiechnęłam się i spytałam - Dukan?- a pani odetchnęła z wielką ulgą i uśmiechnięta odpowiedziała - Dukan! I tak między serkami, a jogurtami przez piętnaście minut wymieniałyśmy doświadczenia jakbyśmy się znały przynajmniej z podstawówki. W końcu pożyczyłam pani i panu (bo ten też na Dukanie) wytrwałości i powodzenia... i poszłam po mrożoną fasolkę szparagową, co ją podpatrzyłam w wózku u pana. Ledwie odeszłam kilka kroków, a pani krzyczy za mną - halo! a ten jogurt pani zna? - Tak!- odpowiedziałam -  robię z niego jogurtową krajankę :)

I tak oto odnalazłam się w nowej "dukającej" społeczności, i dobrze mi z tym :)

6 komentarzy:

  1. No, cóż... Różne są dziwy na tym świecie. Są i Dukanie :))
    A swoją droga protestuję przeciwko marginalizacji mężczyzn, sprowadzając ich do pchaczy i włączając w zbiór Dukanów pod wspólna nazwą Dukanki :)

    Poza tym gratuluję pomysłu i realizacji. Życzę wytrwałości i pozytywnych rezultatów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, fajnie że opisała Pani nasze spotkanie w sklepie , dziś właśnie zajrzałam do komputera i co widzę (opis naszego spotkania),przepisy super, będę częstym gościem i trochę popapuguję,serdecznie pozdrawiam razem z mężem

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam Pani Małgosiu, cieszę się, że Pani zajrzała i dziękuję ;) Pozdrowienia dla Męża i przepraszam za tego Pchacza ;-) (mój Pchacz był oburzony:))

    OdpowiedzUsuń
  4. hahaha
    :) Cieszę się, że zajrzałam na Pani blog. Jest uroczy, zabawny i z fantastycznymi przepisami :). Cóż, ja tez jestem na diecie od 20 stycznia i mam dokladnie to samo :) wszędzie można spotkać jakiegos "dukającego" Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo się cieszę, że Ci(tak będzie łatwiej:)) się tutaj podoba. Chciałabym żeby mój blog był szczery i ciepły. Ufam, że to uprzyjemni trudne chwile odchudzania nie tylko mnie. Zaczęłyśmy w tym samym czasie więc życzę Ci powodzenia i trzymam kciuki:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze ja jestem na diecie trzeci dzień i zastanawiam się czy owocowe jogurtu 0% można jeść? Co Pani o tym sądzi? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń